Autorstwa Siostry Medhini
Tłumaczenie: Zespół Fundacji Drzewo Bodhi.
1. Istnieje wiele różnych poglądów i stanowisk na temat pytania czy ‘trzeba być mnichem by praktykować Dhammę’ oraz czy nauki Buddhy są ‘tylko dla mnichów’ czy nie. Niezależnie jednak od konkretnego stanowiska, wszystkim wydaje się umykać podstawowy powód oraz kontekst porzucenia domu, który został dobitnie opisany w suttach – nie raz czy dwa, ale niezliczoną ilość razy. Oto jeden z takich przypadków:
Niegdyś, przyjaciele, gdy żyłem jako człowiek świecki, byłem pozbawiony mądrości. Później Tathagata, lub jego uczeń, uczył mnie dhammy. Posłyszawszy tę dhammę, pozyskałem wiarę w Tathagatę. Mając tę wiarę, rozważałem: „Życie domownika jest ciasne, jest zakurzoną ścieżką; porzucenie domu to otwarta przestrzeń. Nie jest łatwo, będąc osadzonym w życiu domowym, prowadzić życie święte, w pełni doskonałe i całkowicie czyste jak wypolerowana morska koncha. Dlaczegóż nie zgolę włosów i brody, nie założę szat w kolorze ochry i nie pozostawię domu dla bezdomności?
MN 112
Istotą tego fragmentu, która wydaje się łatwa do przeoczenia, jest fakt, że rozumienie życia świeckiego jako klaustrofobicznej i zanieczyszczonej atmosfery, w której ‘nie jest łatwo prowadzić święte życie’, dalekie jest od bycia osobistym kaprysem, który przydarza się jedynie niektórym ludziom, lecz nie pozostałym.
Rozumienie takie jest bezpośrednią i naturalną konsekwencją słuchania dhammy, zyskania wiary w nią oraz refleksji nad własną sytuacją poprzez pryzmat tej wiary. A zatem, jeśli ktoś jest bardzo oddany praktyce dhammy, a jednocześnie nie widzi problemu czy sprzeczności pomiędzy nią a jednoczesnym życiem domowym, to najprawdopodobniej jego wyobrażenie o praktyce i jej celu mocno różni się od tego, do czego odnosi się mnich w powyższym fragmencie *1.
2. Istota celu opisana jest następująco w kolejnym, znajomym, często występującym fragmencie:
To jest spokojne, to jest wzniosłe, czyli: wyciszenie wszystkich aktywności, zrzeczenie się wszystkich nagromadzeń, zniszczenie pragnienia, ustanie – Nibbāna.
AN 11.7
Z drugiej strony, życie domowe odnosi się do życia związanego z pozyskiwaniem i ciągłą aktywnością związaną ze zdobywaniem, utrzymywaniem i ochroną tego, co nabyte. Podobnie, „dom” jest w zasadzie strefą komfortu; sytuacją, którą uważasz za swoją, aby zarządzać zgodnie z własnymi preferencjami, mając poczucie kontroli i swojskości.
Całkowite i bezwarunkowe porzucenie domowego życia jako takiego nie powinno być postrzegane jako coś, co być może trzeba lub nie będzie trzeba zrobić w celu przejścia do praktyki i osiągnięcia Nibbāny – to jest Nibbāna.
Dlatego też nie można dostąpić stanu arahanta jako osoba świecka, tak samo jak nie może być wyrzeczenia się rzeczy nabytych bez rezygnacji z jakichkolwiek posiadanych rzeczy. Osoba świecka staje się arahantem dokładnie poprzez cnotę wyzbycia się wszystkiego, co czyni zeń osobę świecką. W tym samym duchu, tylko arahant nie jest w stanie powrócić do domowego życia *2 i w ścisłym rozumieniu, tylko jego nazywa się prawdziwie godnym miana ‘bhikkhu’ lub ‘tego, który dokonał wyrzeczenia’.
Ten dla którego we wszelkich nazwach i formie
Nie ma poczucia posiadania
Który nie smuci się tym co nie jest –
Tego określa się mianem ‘bhikkhu.’
Dhp 367
Jeśli się tego nie zrozumie, będzie dość naturalnym, że ktoś przywdzieje szaty jako mnich tylko w poszukiwaniu nowych stref komfortu i różnych sposobów by czuć się jak w domu, tak że pomimo noszenia szat i stosowania się do reguł, w istocie pozostaje on jak najbardziej osobą świecką. W pewnym stopniu jest to nieuniknione: rezygnacja z jakiegokolwiek istotnego doczesnego schronienia będzie nieuchronnie odbywała się poprzez początkowe opieranie się na znajdowaniu schronienia subtelniejszego. Samo w sobie nie stanowi to problemu, o ile jesteś ostrożny i nie pozwalasz sobie czuć się w pełni usprawiedliwionym w tym, ani myśleć, że zostanie mnichem wykona pracę wyrzeczenia się za ciebie.
3. Wszystko to sugeruje, że praktykowanie bezdomności we właściwy sposób nie zaczyna się od przywdziania mniszych szat, ale od rozpoznania oraz rozwijania klarowności i wiary względem szkodliwości i niebezpieczeństwa związanego z posiadaniem; oraz wartości wyrzeczenia.
W kontekście tej refleksji i zrozumienia, należy wyraźnie podkreślić, że to właśnie komfort życia domowego sprawia, iż jest ono „zatłoczone i zakurzone”, znacznie bardziej niż wszystkie trudności i uciążliwości, jakie ludzie znoszą w imię zapewnienia go sobie. A zatem, aby znaleźć się w punkcie wyjścia dla progresywnego treningu opisanego w suttach, należy zacząć myśleć w sposób, który prowadzi do widzenia uzależnienia od wszelkich przyjemności i wygód, które definiują dla nas ‘dom’, jako zniewolenia i kurzu.
Jakie to przyjemności i wygody składają się na to zniewolenie? Chociaż jest tyle rodzajów stref komfortu co jednostek *3, zmysłowość – czyli przyjemności i atrakcyjność oparta na obrazach, dźwiękach, zapachach, smakach i dotyku – jest pierwotną strefą komfortu dla każdego urodzonego jako człowiek. Wszystko w życiu domowym ogniskuje się i obraca się wokół tego, i dla osoby z wiarą w dhammę, która rozumuje prawidłowo poprzez jej pryzmat, to właśnie to jest widziane jako pułapka z przynętą.
4. Tego rodzaju refleksja jest jedynym sposobem porzucenia więzów domowego życia, których w pełni można się wyrzec tylko na wewnętrznym poziomie poczucia bezpieczeństwa i rozkoszowania się nimi (w przeciwieństwie do jakichś prób pozbycia się ich lub stawania się nieświadomym przyjemnych obrazów, dźwięków, zapachów, smaków i dotyku).
Podobnie jest z porzucaniem wszystkiego, do czego jesteśmy przywiązani, nawet konkretnych przedmiotów, które możemy oddać lub fizycznie się od nich odsunąć. Fizyczny dystans nie jest równoznaczny z wyrzeczeniem się – gdyby tak było, utracenie czegoś nam drogiego nie wiązałoby się z cierpieniem. Cierpienie z powodu straty nie wynika z nieobecności rzeczy, lecz z tego, że się jej nie wyrzekliśmy. W ten sam sposób, ból po stracie zawsze prędzej czy później słabnie, co nie oznacza, że jest mniej wewnętrznego przywiązania, które przeniosło się tylko z jednej rzeczy na inną, zachwycając się tu zamiast tam.
W żadnym wypadku nie oznacza to, że nie ma potrzeby fizycznego odseparowania się od zmysłowości. Wskazuje to jedynie, że stopień fizycznego oddzielenia jaki jest potrzebny, nie jest ani niższy ani wyższy, niż to co wyznacza osiem wskazań i że nawet fizyczne oddzielenie, choć konieczne, nie jest samo w sobie wystarczającym warunkiem do wyrzeczenia się posiadania na poziomie, który może nas uwolnić4.
Sposób życia mnicha kształtuje decyzja o fizycznym oddzieleniu się od zaangażowania w przyjemności i rozterki świata. Nie powinno się przestrzegać tego czy innego wskazania ponieważ jest się mnichem; a raczej to przede wszystkim wybór, aby nie żyć zgodnie z preferencjami i komfortem czyni z kogoś mnicha. Taki sposób życia jest tym, co wyznaczają wskazania, oraz tym, co ma wspierać model życia bhikkhu.
5.
Świat jest niestały, targany, bez kontroli.
Brak w nim schronienia, nie ma protektora.
Próżno szukać w świecie tego co było by twoje, trzeba odejść zostawiając wszystko za sobą.
Świat jest niekompletny, nienasycony, zniewolony przez pragnienie
„Wielki królu, oto cztery podsumowania Dhammy nauczane przez Błogosławionego, który wie i widzi, spełnionego i w pełni oświeconego. Widząc je i rozumiejąc, porzuciłem życie domowe dla bezdomności.”
MN 82
Kontemplacja i dostrzeganie ograniczającej natury życia domowego nie jest zadaniem bardzo skomplikowanym ani wymagającym intelektualnie; z dużym prawdopodobieństwem to jednak niełatwe, szczególnie dla osoby, której stanem wyjściowym jest brak rozwiniętej cnoty i szczerości. Większość osób, których celem jest praktyka dhammy zaczyna przynajmniej z odrobiną właściwego rozumienia, w którym nie chodzi o znalezienie czegoś nowego, a raczej o przyznanie się przed sobą do pewnych bardzo oczywistych rzeczy, o których wszyscy już wiedzą, ale zwyczajowo odwracają od nich uwagę.
Skąd w ogóle wiesz, że coś jest dla ciebie strefą komfortu, nawet jeśli wydaje się czymś błachym? Jedynym sposobem, by rozpoznać strefę komfortu, jest obecność potencjalnego niepokoju na jej obrzeżach — tam, gdzie istnieje możliwość, że zostanie zagrożona lub że będziesz zmuszony z niej wyjść. Każda strefa komfortu jest z swej natury niestabilna i wiąże się z nią presja i przymus, by robić wszystko tak, aby pozostawać w jej granicach. Im mniej przymykamy oczy na te – ponownie, dość oczywiste – aspekty tego, co stanowi nasz dom, tym mniej będziemy się w nim czuć jak w domu, niezależnie od tego, czy zamierzamy opuścić życie domowe dla bezdomności czy nie.
Nie oznacza to, że trzeba być nieustannie prześladowanym przez egzystencjalny lęk i niepokój do tego stopnia, że kiedykolwiek zdarzy nam się czuć się przyjemnie czy neutralnie, to będzie to od razu oznaczać, że postępujemy nieprawidłowo. Znaczy to jedynie, że jeśli aktywnie staramy się unikać wszelkiego lęku i niepokoju, który już zaistniał – to istotnie postępowalibyśmy nieprawidłowo. Dlatego też refleksja ta musi koniecznie iść w parze z powstrzymywaniem się od działania w sposób wspierający odrywanie od niej uwagi i napędzający upajanie się nią; a mianowicie działania motywowanego pragnieniem, niechęcią lub beztroskiego lenistwa i rozproszenia uwagi. Nie jest możliwym, by działać w ten sposób, jednocześnie zachowując perspektywę nakreśloną powyżej, i nawet jeśli takie reakcje nie występują często, utrudniają nam uzyskanie jakiejkolwiek jasności wynikającej z rozwijania się w tym zakresie. Z drugiej strony, nawet jeśli nie będziemy rozmyślnie próbowali kontemplować charakteru domowego życia, zwyczajna rezygnacja z ulegania działaniom, o których wiemy, że są niekorzystne, niezawodnie odsłoni cokolwiek przyjmujemy za strefę komfortu, i jednocześnie ją podważy.
6. Załóżmy, że rozpoznajemy brak stabilności domowego życia i jesteśmy w stanie znieść stopień niepokoju, jaki może to generować bez natychmiastowego uciekania się do tuszowania go. Co robić dalej?
Tutaj tendencją niemalże nie do uniknięcia jest traktowanie ‘praktyki dhammy’ jako czegoś innego co następuje ‘potem’ – jako odpowiedź na to, coś, co w efekcie wykonywane jest kosztem praktyki. Jest to bardzo naturalne, ponieważ taka świadomość jest uniwersalnie kierunkiem, w którym nikt nie chce patrzeć i od którego każdy próbuje uciec. Ale jest to również dokładnie miejsce, w którym praktyka nie tylko się zaczyna, ale również gdzie postępuje i gdzie się kończy. A zatem odpowiedź na pytanie co robić dalej to, najogólniej rzecz ujmując , ‘nie zapominać o tym.’
7.
„Ten o rozległej wiedzy zaiste odnalazł
Otwarcie pośród zamknięcia
Buddha który odkrył jhānę,
Wycofany ze świata, przewodnik, mędrzec.”
„Nawet w zamknięciu odnajdują ją,
Dhammę która prowadzi do Nibbāny –
Ci, którzy posiedli uważność,
Ci doskonale opanowani.”
SN 2.7
Słowa ‘zamknięcie’ oraz ‘otwarcie’ to tłumaczenia słów ‘sambādha’ i ‘okāsa’, czyli tych samych, które pojawiają się w cytowanym wcześniej, standardowym opisie osoby świeckiej decydującej się na opuszczenie domu. To nie jest przypadkowe, co powinno być już teraz oczywiste. Jak zauważono wcześniej, opuszczenie domu w celu zostania mnichem nie jest samo w sobie wolnością od zniewolenia życia domowego. Opuszczenie ziemskiego domu ma raczej na celu odkrycie i ujawnienie bardziej fundamentalnej sytuacji, którą wszyscy, którzy żyją, z założenia przyjmują za „dom”, a mianowicie tego żywego ciała i umysłu, z którym jest ono połączone.
8. Każda nauka, której Buddha udzielał mnichom, ma na celu zachowanie uważności i perspektywy w stosunku do skali i charakteru ‘strefy komfortu’ własnego ciała i zmysłów; dezaktywację działań, które podsycają zależność od niej i opanowanie umysłu w jej ramach. Ważne jednak jest, by zdać sobie sprawę, że trening na tym poziomie ma zastosowanie jedynie dla osób, które są już zdolne do niepolegania na bardziej topornych i konkretnych strefach komfortu, niezależnie czy w odniesieniu do świata, czy do życia mnicha *5. Nie bez powodu w każdym opisie praktyki niezapominania (satipaṭṭhāna) stwierdza się, że odbywa się ona na podstawie ‘rozwiania tęsknoty i żalu wobec świata.’
Jeśli nie rozwinie się jej w wystarczającym zakresie, będzie prawie na pewno dość trudno zrozumieć jak, na przykład, pamiętanie o oddechu ma się do, lub zalicza się do tego samego sposobu myślenia o strefach komfortu i ich niestabilności, o których pisałam jako fundamencie całego treningu. Z tego powodu, jeśli ktoś stawia zaprzęg przed koniem i próbuje wykorzystać praktyki adresowane do kogoś, kto porzucił życie świeckie, jako skrót do ominięcia niewygodnej pracy porzucania życia świeckiego, nie tylko źle zrozumie i przeinaczy te praktyki, ale w ten sposób straci z oczu jakąkolwiek nić właściwej refleksji, którą w przeciwnym razie mógłby rozwijać *6.
To nie oznacza, że ‘tylko mnisi mogą praktykować uważność oddechu’. Oznacza natomiast, że konieczne jest widzenie życia domowego jako zatłoczonego i zakurzonego oraz działanie zgodnie z tą refleksją; niezapominanie o tym, niereagowanie zwyczajowo na presję i lęk, które niezawodnie pojawiają się, gdy pozbawimy się typowych rozproszeń, szkolenie siebie w kierunku odrzucenia takiego życia – i tylko wtedy uważność ciała i oddychania zyskuje naturalny sens w sposób, który nie narusza już rozwiniętego w sobie stopnia ‘bezdomności’. Pamiętanie o oddechu jest niczym innym niż bezpośrednim sposobem podważania jakiegokolwiek wrażenia posiadania domu w ramach własnego ciała i tego, co czyni niemożliwym poleganie na czymkolwiek na świecie, co wymaga uprzedniego istnienia ciała – czyli innymi słowy, czegokolwiek na świecie.
9. Jak już pokrótce wspomniano powyżej: jeśli chodzi o własny dom i sytuację, którą ogólnie przyjmujesz za pewnik, im mniej przymykasz oko na jego niepewne i niestabilne aspekty, które są zwykle pomijane, tym mniej będziesz w stanie beztrosko uważać go za swój własny lub czuć się w nim naprawdę „jak w domu”.
Początkowo może to wywołać uczucie niepokoju. Dlatego właśnie określa się to „zamknięciem” i dlatego musisz rozwinąć zdolność do wytrzymywania wszelkiego lęku wynikającego z tego rozpoznania. Ważne jest by podkreślić, że to nie brak stabilności lub bezdomność w domowych warunkach jest bolesna, lecz pragnienie i przywiązanie, które podświadomie aktywujesz w związku z nim. Oto co udaje się odkryć poprzez powściągliwość i właściwe kierunki refleksji.
Praktyka nie polega zatem na zaciśnięciu zębów i znoszeniu bólu, czekając na nagłe pojawianie się znikąd ‘wyjścia’, które nas uwolni. Polega na nauce rozpoznawania tej warstwy aktywnego zaangażowania i zaprzestaniu podsycania jej. Ta sama bezdomność-pośród-tego-co-było-domem, czyli to czym jest dukkha z punktu widzenia pragnienia i przywiązania do niego, staje się Nibbaną, gdy całkowicie pozbędziemy się tego pragnienia i przywiązania.
Istnieją, bhikkhu, trzy rodzaje upojenia. Jakie trzy? upojenie młodością, upojenie zdrowiem i upojenie życiem. Pospolity człowiek, upojony młodością, postępuje niewłaściwie poprzez ciało, mowę i umysł. Gdy ciało ulega dezintegracji, po śmierci, taki człowiek odradza się w sytuacji niedoli, w złym miejscu, niższym świecie, w piekle. Pospolity człowiek, upojony zdrowiem, postępuje niewłaściwie na poziomie ciała, mowy i umysłu. Gdy ciało ulega dezintegracji, po śmierci, taki człowiek odradza się w sytuacji niedoli, w złym miejscu, niższym świecie, w piekle.
Pospolity człowiek, upojony życiem, postępuje niewłaściwie na poziomie ciała, mowy i umysłu. Gdy ciało ulega dezintegracji, po śmierci, taki człowiek odradza się w sytuacji niedoli, w złym miejscu, niższym świecie, w piekle.
„Upojony młodością, bhikkhu rezygnuje z treningu i powraca do niższego życia; lub upojony zdrowiem, rezygnuje z treningu i powraca do niższego życia; lub upojony życiem, rezygnuje z treningu i powraca do niższego życia.”
„W pospolitych ludziach podatnych na choroby,
starość i śmierć
budzą wstręt [inni ludzie] którzy egzystują
odzwierciedlając tę naturę.
Gdyby miały we mnie budzić wstręt
Istoty o takiej naturze,
Nie byłoby to z mojej strony właściwe,
Bowiem i ja mam taką naturę.
Gdy tak przebywałem,
poznawszy stan bez przywiązań
Pokonałem wszelkie upojenia –
upojenie zdrowiem,
Młodością i życiem –
Ujrzawszy bezpieczeństwo w wyrzeczeniu.
„Wtedy pojawił się we mnie zapał,
Gdyż ujrzałem wyraźnie nibbānę.
Teraz nie jestem już zdolny
do rozkoszowania się zmysłowymi przyjemnościami.
Polegając na życiu duchowym,
Nigdy już nie zawrócę.”
AN 3.37
*1 Istnieje oczywiście wiele przekazów na temat świeckich osób, które usłyszawszy dhammę, uzyskały wiarę, a mimo to nie zdecydowały się zostać mnichami lub nie były w stanie tego uczynić; niemniej powyższy fragment wskazuje jasno, że ich wybór życia domownika mógł zostać dokonany jedynie pomimo, a nie z powodu tej wiary. W takim stopniu, w jakim mogli oni oddać się refleksji wobec wiary i rozumienia dhammy, które pozyskali, również widzieliby swoje środowisko pełne posiadanych rzeczy i przywiązania jako ograniczające, zakurzone, zniewalające i niebezpieczne. I to właśnie takie postrzeganie tego otoczenia stanowiłoby podstawę wszelkiego postępu, jakiego mogli dokonać w ramach życia świeckiego.
*2 Zobacz AN 9.7 oraz 9.8
*3 Strefa komfortu nie musi nawet być koniecznie fizycznie ‘wygodna’ aby zakwalifikować się do tego miana. Na przykład, stereotypowy dom jest dobrze umeblowanym lokum, w którym przebywa się cały czas, ale w ten sam sposób, ciągłe przemieszczanie się z jednej sytuacji do drugiej może być dla niektórych strefą komfortu. Towarzystwo jest strefą komfortu dla tych, którzy boją się samotności, lecz odosobnienie może być strefą komfortu dla osób niepewnych siebie i zalęknionych w towarzystwie. Działanie to strefa komfortu dla osób niespokojnych, a brak działania dla leniwych. Dla kogoś zdeterminowanego robić wszystko po swojemu, słuchanie, co ma robić, i uznawanie autorytetu jest dyskomfortem, podczas gdy dla kogoś, komu poczucie komfortu dają zasady i obowiązki, kwestionowanie zasad i samodzielne myślenie jest równie przerażające. Gdziekolwiek pojawia się presja pragnienia, niechęci i rozproszenia, tam jest strefa komfortu.
*4 Osoby, które starają się usprawiedliwić nieporzucanie świata, czasem nawet nie zachowując wskazań, często uciekają się do argumentu, że ostatecznie zewnętrzne otoczenie oraz posiadane przedmioty nie mają znaczenia, o ile nie jest się do nich przywiązanym. Jednak już sam fakt, że używa się tego argumentu niezawodnie do usprawiedliwiania nie wyzbywania się rzeczy, a nie odwrotnie, stanowi dowód na to, że jednak to właśnie ma znaczenie. Gdyby to rzeczywiście nie robiło żadnej różnicy, nie mielibyśmy problemu z wyzbywaniem się rzeczy i żadnego powodu do usprawiedliwiania nierobienia tego. Oczywiście, nie można pozbyć się niektórych rzeczy bez wystawiania na ryzyko życia lub zdrowia; oczywisty przykład to jedzenie i dlatego zalecane jest, by zajmować się nim tylko z tego powodu.
Ponadto, istnieją pewne fizyczne zachowania, których nie da się wykonać bez psychicznego przywiązania (seksualność, zabijanie, kłamstwo, kradzież, celowe odurzanie się) i dlatego sugerowanie, że można wyzbyć się psychicznego przywiązania bez wyrzeczenia się tych fizycznych zachowań byłoby dosłownie jak twierdzenie, że można wysuszyć i sezonować gałąź drzewa, gdy wydaje ona jednocześnie dojrzałe owoce. (Zobacz MN 22).
*5 Dlatego właśnie takie praktyki adresowane są w suttach zawsze do mnichów, nigdy do osób świeckich. Co więcej, nawet mnichom zaleca się wyraźnie rozwijanie cnoty i wstrzemięźliwości przed rozpoczęciem praktyki uważności ciała. (Zobacz SN 47.3)
*6 Fakt ten ilustruje szeroki wachlarz obecnie panujących zniekształceń takich nauk, które redukują je do czegoś co nie tylko nie wymaga z zasady wyżej opisanych refleksji jako ich koniecznego fundamentu, ale wręcz ich zabrania. Nie jest po prostu możliwe skupiać się na fakcie życia w ramach czegoś, co jest dla nas strefą komfortu, ze wszystkimi niełatwymi wyborami i ryzykiem, które zakorzenione są w jego tle, jednocześnie skupiając się celowo na śledzeniu doznań oddechu w ciele, na przykład; lub podczas prób niemyślenia o niczym w ogóle i pozwalaniu każdej kolejnej myśli na swobodny przepływ.